Wszystko, co robię, robię dla ludzi. Rozmowa z Maciejem Maniewskim
Stylista i designer sztuki fryzjerskiej, biznesmen, szkoleniowiec i twórca Maniewski Academy, ambasador marki Fale Loki Koki, a także jeden z pierwszych klientów Versum. O ciężkiej pracy, sukcesie oraz budowaniu silnej marki rozmawiamy z Maciejem Maniewskim.
Jak swój dzień rozpoczyna jeden z najlepszych fryzjerów w Polsce?
Pierwsza sekunda po przebudzeniu sprowadza się często do zastanowienia się, w którym mieście się budzę – czy to mieszkanie, czy hotel. W natłoku ostatnich wydarzeń, planów, spotkań to jest mój pierwszy problem. Życie bardzo przyspieszyło – noce łączą się z dniami, a dni tygodnia zaczynają się sklejać. Kiedyś czekałem na wolny weekend – to była nagroda, teraz najczęściej weekendy też wypełnia praca. Prawdę mówiąc, czasem marzę o wolnym poranku, kiedy spokojnie budzę się, jem jajecznicę i piję gorącą herbatę. Nigdy nie przypuszczałem, że będę miał tak proste marzenia.
A jak wygląda zwyczajny dzień pracy najlepszego salonu?
Mimo, że pracuję już ponad 20 lat, ciągle szukam idealnych rozwiązań. Teraz taki ideał to współpraca z moim teamem. Nie tylko fryzjerami, ale osobami, które odpowiadają za mój sukces i pracują nad siłą marki. Zanim dojadę do salonu, jeszcze w samochodzie przeprowadzam kilka rozmów i umawiam się na kolejne spotkania. Ćwiczę bilokację ;).
Dzień często zaczynam od śniadania w warszawskim Vitkacu i rozmów z zespołem. Kiedy pojawiam się w salonie, zaczynam się rozpędzać. To czas koncentracji i konkretnych działań. Planowanie pracy i rozmowy o kolekcji, pomysłach mojego zespołu to czasem bardzo ciężka praca. Zmieniłem się w designera sztuki fryzjerskiej, człowieka którzy tworzy najlepsze metamorfozy w Polsce. I to wspaniałe, ale zawsze podkreślam, że to też niesamowita odpowiedzialność za wizerunek osób, którymi się zajmuję.
Maniewski to ikona dobrego stylu i doskonałego warsztatu. Nazwisko, którego nie trzeba przedstawiać w branży. Ale jest Pan również menadżerem i twórcą sprawnie prosperującej firmy. Czy dziś Maciej Maniewski to nadal mistrz fryzjerstwa, czy już raczej biznesmen?
Cały czas mam w głowie zasadę Pareto. To „zasada 20/80”. Generalnie zakłada, że 20% nakładów przynosi 80% rezultatów, a pozostałe 80% nakładów daje tylko 20% rezultatów. Wielka walka sztuki z biznesem cały czas trwa. Staram się, jak mogę! Coraz częściej zaczynam widzieć i zbierać gratulacje od firm, z którymi współpracujemy i co najważniejsze od naszych klientów, ludzi przyglądających się temu, jak się rozwijamy. Jeden z bardzo dobrych biznesmenów, którego podziwiałem, mówił mi, że w biznesie trzeba chodzić na dwóch linach – ja mam wrażenie, że pracuję obecnie na pięciu. Daję radę, choć zdarzają się takie dni, że ciężko jest się utrzymać nawet na jednej. Jestem coraz wprawniejszym akrobatą. Robimy, co możemy z całym moim teamem i tutaj wielkie wyróżnienie dla PR i marketingu, osób odpowiedzialnych za rozwój Akademii, która znów staje się naszym oczkiem w głowie.
W ramach sieci Maniewski działają trzy salony w najbardziej prestiżowych lokalizacjach w Krakowie, Warszawie i Katowicach, do tego salony partnerskie oraz Akademia. Jak pracuje się na taki sukces?
Przed wszystkim najważniejsza jest praca na celach. Jestem artystą, więc bywam chaotyczny i niezdyscyplinowany. Uczę się innej postawy, dużo od siebie wymagam. Ale praca na celach jest podstawą. W temacie stworzenia najlepszych salonów w Polsce, nie powiedziałem ostatniego słowa. Pociąg, do którego wsiadłem ponad 20 lat temu, zdecydowanie przyspieszył. Już nie ma możliwości zahamowania. Podczepiamy do niego kolejne, coraz to cięższe wagony, wzmacniamy działy, rozwijamy profesjonalnie Akademię, moje kolejne pomysły biznesowe. Wszystko to można nazywać sukcesem. Nigdy nie zapominam o tym, że zacząłem jako fryzjer. A fryzjer to jest człowiek, który świadczy usługi, a usługa to rodzaj służby, więc wszystko, co robię w biznesie, robię dla ludzi.
Jak wyglądały początki i jaką drogę musiał przejść Maciej Maniewski, żeby dziś odbierać statuetki i cieszyć się taką renomą?
Maniewski – jak każdy inny człowiek – popełniał błędy, trafiał w ślepe uliczki. 20 lat pracy i 10 lat rozwoju marki to nie był czas usłany różami. Natomiast teraz jestem już bardziej pewnym siebie i fryzjerem i biznesmenem. Uczę się na błędach, odrabiam lekcje, wyciągam wnioski. Nie ukrywam też, że cały czas odnoszę wrażenie, że wszystko za co zabieramy się z 40 osobowym teamem to początek czegoś znacznie większego. Cały czas obserwuję, jak zmienia się dynamika rynku i dopasowuję się do niej. Praca czasem trwa 24 godziny na dobę.
Co radziłby Pan osobom, które myślą o rozwoju firmy?
Obserwujcie zawsze najlepszych. Przykład powinien iść z góry. Zawsze jest ktoś, kto nadaje ton. Czasem diabeł tkwi w szczegółach. To, jak ktoś wita się z klientem, jak pracuje, jak zajmuje się polecaniem produktów, jak dba o swoje klientki i klientów, o czym i w jaki sposób z nimi rozmawia. Najlepsi pracują non stop i warto czerpać wiedzę z ich doświadczeń. Nie obserwujcie najsłabszych, ciesząc się ze swoich sukcesów. Tylko ciągła praca może zapewnić sukces.
Salon Maniewski od kilku już lat pracuje z Versum. My bardzo cenimy tą współpracę. Wiemy, że Pan również.
Rzeczywiście współpracujemy już od wielu lat. Jestem z tej współpracy bardzo zadowolony. Nowoczesne formy umawiania klientów na kolejne wizyty są bardzo potrzebne. Cieszę się, że jest takie narzędzie. Podsuwałem również wiele rozwiązań i pomysłów, jak udoskonalać system. Jestem zadowolonym klientem. Polecam to innym ze świadomością, że wielu obserwuje nasze poczynania. Wiem, że jesteśmy na głównej stronie Versum jako flagowy salon – to miłe. Jestem z tego dumny!
Wypróbuj Versum w swoim salonie >>
Jakie funkcje ceni Pan najbardziej?
Zdecydowanie, przypominanie SMSowe jest świetne. System pozwala też zrobić rezerwację prosto z domu. Pamiętajmy, że gdy wszyscy jesteśmy tak zabiegani, to właśnie czas jest na wagę złota. To duże udogodnienie. Z salonów znikają terminarze i kalendarze. Versum jest profesjonalne. Zapamiętuje wiele rzeczy. Można sprawdzić statystyki. Nie chodzi tylko o obroty, ale o wyniki pracy fryzjerów. To zaskakujące dane. Czasem ktoś zapewnia, że pracuje dużo i jest zmęczony, a nagle okazuje się, że pracuje on średnio 6,5 godziny dziennie… Versum pozwala wszystko sprawdzać. A liczby mówią same za siebie.
To taki robot, który automatycznie umawia usługi. Możliwości są bardzo duże. Rodzaj inteligentnej recepcji….
Na szkoleniach, które Pan prowadzi na pewno pojawiają się osoby, które nadal korzystają z papierowego terminarza. Jak przekonałby ich Pan, że warto prowadzić swój salon z Versum?
Uważam, że podstawą dobrego biznesu jest innowacyjność. Versum to bezpieczniejsze rozwiązanie. Wszystko mamy zapisane, dane można analizować. Jeśli ktoś chce profesjonalnie rozwijać biznes, planować, to powinno być dla niego ważne. Działanie na faktach popartych obliczeniami to podstawa. Na wróżeniu z fusów nikt nie zrobi biznesu, na statystykach Versum – znacznie prędzej.
Proszę nam powiedzieć więcej na temat Akademii Maniewski…
Akademia powstała w Krakowie 7 lat temu, w pięknym budynku na ulicy Gołębiej, w naszym drugim Atelier. Jej cel jest prosty. Akademia ma przygotowywać fryzjerów do pracy. Co to znaczy? Fryzjerzy muszą rozumieć to, co robią. Świadomość to rzecz absolutnie niezbędna. To ona buduje pewność siebie. Ja od lat odwiedzam najbardziej prestiżowe Akademie na świecie. Czasem wracając z tych szkoleń, miałem problem z zaimplementowaniem propozycji do polskich realiów. Mamy mało czasu, a techniki mogą być skomplikowane, kiedy przełoży się je na ABC pracy w średnim salonie. Jako Akademia szkolimy tysiące fryzjerów w roku. Nasi absolwenci zaliczają się do tych najlepszych. Swoją wiedzę przekazują dalej, prowadząc własne Akademie. Instruktorzy Maniewski Academy to najlepsi szkoleniowcy w Polsce. To dla mnie kolejny powód do dumy. A mamy nadzieję rozwijać Akademię jeszcze mocniej.
Zdjęcia: Justyna Radzymińska i Maciej Bernas / materiały prasowe Salon Maniewski.