Jak być dobrym barberem? O swojej pasji i salonie opowiada Sebastian Kopytek
Barber Shop to nietypowy salon urody – głównie dlatego, że dedykowany jest stricte mężczyznom. Co jeszcze odróżnia taki biznes od tradycyjnych salonów fryzjerskich? I w czym tkwi tajemnica prowadzenia dobrze prosperującego Barber Shopu?
O swojej pasji i wyjątkowym biznesie opowiada Sebastian Kopytek – właściciel salonu Barber Kopytek, działającego na warszawskiej Pradze. Zapraszamy do lektury!
Co znaczy dla Ciebie “być barberem”?
Ciężko mi znaleźć odpowiedź na to pytanie. W moim zawodzie chodzi bardziej o to, co widzę na twarzy klienta, który pojawia się u mnie pierwszy raz. Jeszcze nie wie jaka tu jest atmosfera, nie wie jak to będzie wyglądało. Na początku usługa wygląda dość standardowo: sadzam go na fotel, rozmawiamy o jego włosach, oceniam aktualny stan i dopiero potem ustalamy, co zrobię. Generalnie zwykle to ja o tym decyduję, ale oczywiście tłumaczę klientowi, co zamierzam. I to jest dla mnie bycie barberem – ta decyzyjność, to, że nie muszę do końca stosować się do życzeń klienta. Bo to ja jestem specjalistą i to ja powinienem mu doradzić – on może czegoś chcieć, może mi pokazać zdjęcie, inspiracje itd. Ale i tak to moim zadaniem jest dobranie odpowiedniej fryzury, np. do kształtu głowy. I to jest bycie barberem.
A czy zdarzyło Ci się kiedyś, że komuś nie spodobała się fryzura, którą wybrałeś? Że klient był niezadowolony lub zareagował negatywnie, bo wyobrażał sobie inny efekt?
Wiesz co, nie ma takich sytuacji. Ponieważ każdy klient, jeszcze przed wykonaniem usługi, doskonale wie, co będzie miał na głowie. Ja mu bardzo dokładnie tłumaczę co zrobię, dlaczego tak, a nie inaczej. Ktoś może być ewentualnie niezadowolony np. w domu, kiedy ma problem z uczesaniem się. Ale nigdy z wykonanej przeze mnie pracy – bo dokładnie wie, jaki będzie efekt. I to jest najważniejsze: żeby klientowi przed usługą dokładnie, bardzo dokładnie powiedzieć, jak to będzie wyglądało. Nie pokażesz mu zdjęcia, bo każdy ma zupełnie inną głowę, zupełnie inną twarz, więc nie da się wprost pokazać, że będzie wyglądał w określony sposób. Ale jeśli bardzo profesjonalnie wytłumaczysz mu, co i jak po kolei się wydarzy, a szczególnie jak to potem ułożyć w domu – to klient zawsze będzie zadowolony. Może być co najwyżej niezadowolony z innych, pobocznych kwestii – może mu na przykład nie odpowiadać atmosfera, jeśli nie był przygotowany na taki luz. Ale nie zdarzyło mi się to jeszcze.
A od czego to wszystko się zaczęło? W jaki sposób zostałeś barberem? Ktoś Cię zainspirował?
Hmm.. to też jest trudne pytanie. Od zawsze chciałem być fryzjerem. Od zawsze. Bawić się włosami, stylizacjami – bardzo mnie to kręciło. Może nie od razu chciałem być stricte męskim fryzjerem, bo na początku uważałem, że fryzjerstwo męskie jest trudne. Dlatego, że u kobiety nie widać aż tak gigantycznych metamorfoz, jak u mężczyzny. Mężczyzna przychodzi zarośnięty, a wychodzi ostrzyżony i od razu jest ten tak zwany efekt “wow”. Ale wylądowałem kiedyś ze swoją brodą u barbera, takiego prawdziwego, w Anglii i jak zobaczyłem, jak to wszystko wygląda… to od tego się wszystko zaczęło.
Co Twoim zdaniem jest najtrudniejsze w prowadzeniu Barber Shopu?
Najtrudniejsze są niespodzianki – zawsze coś się wydarzy. Nie chodzi mi tutaj o kwestie pracy z klientem, ale są rzeczy, na które nie jesteśmy w stanie się przygotować – na przykład odłączy się woda. To są tak naprawdę standardowe rzeczy, które mogą się przydarzyć w każdym innym salonie fryzjerskim czy w jakiejkolwiek innej firmie. To są takie trudne sytuacje. Trudne jest też na przykład, kiedy klient długo nie przychodzi, spóźnia się. Bo z jednej strony chciałbyś obsłużyć tego klienta, a z drugiej nie ma za bardzo sposobu, aby grzecznie mu powiedzieć, że 10 minut to jest naprawdę duże spóźnienie, które potem powoduje obsuwę już na cały dzień. To są te trudne sytuacje. Ale każda taka sytuacja uczy nas czegoś nowego, za każdym razem podchodzimy do tego trochę inaczej. Nie ma paniki, nie ma zdenerwowania. Co oczywiście na początku się pojawiało – jak zacząłem prowadzić salon. Wtedy rzeczywiście myślałem “O Boże, mam Barber Shop” i spinałem się ze względu na wszystko. Ale to z czasem mija i każda nowa rzecz, każda nowa trudność uczy cię czegoś nowego. Każdy dzień to jakaś nowość, zawsze coś się dzieje.
A na jaki aspekt prowadzenia salonu zwracasz największą uwagę? Co jest Twoim zdaniem najważniejsze – żeby to wszystko dobrze funkcjonowało.
Kontakt z klientem, to jest dla mnie naprawdę bardzo ważne. Dlatego wybrałem system Versum – bo bardzo zależy mi na tym, żeby mieć przejrzysty, nieograniczony kontakt z moimi klientami. Dzięki temu oni mogą umawiać się do mnie o dowolnej godzinie – o której im się podoba, nawet w środku nocy. A z drugiej strony ja też mogę się z nimi skontaktować, kiedy jest taka potrzeba. Mogę wysłać SMS z przypomnieniem albo wiadomość przed wizytą, na przykład że “przepraszamy Cię, będzie 15 minut obsuwy na Twojej wizycie” – to jest bardzo ważne. I ten kontakt z klientem daje mi właśnie system Versum.
Kontakt z klientem, to jest dla mnie naprawdę bardzo ważne. Dlatego wybrałem system Versum – bo bardzo zależy mi na tym, żeby mieć przejrzysty, nieograniczony kontakt z moimi klientami.
Które funkcje systemu cenisz najbardziej, oprócz wspomnianych przypomnień?
Po pierwsze rezerwacja online dla klienta – po jego stronie wszystko jest bardzo łatwe: wchodzi, rezerwuje, wszystko jest jasne, jest cennik, opis, opinie, mapa dojazdu. Wszystko ma w jednym miejscu, nie musi nic szukać. To jest bardzo ważne. A od strony prowadzenia salonu… chociażby stany magazynowe, grafiki dla pracowników, sprawdzanie czasu pracy. A ponadto sprawdzanie, czy dany klient był u nas pierwszy czy drugi raz, albo w ogóle ile razy już był, żeby na przykład zrobić mu jakąś niespodziankę po 10 wizycie. To jest dla mnie ważne.
Chciałabym na moment wrócić do tematu prowadzenia salonu, bo na pewno jest to bardzo absorbujące zajęcie. Jesteś jednym z tych właścicieli, którzy spędzają w firmie cały swój czas, czy starasz się znaleźć też trochę czasu dla siebie? Masz jakieś inne pasje?
Oczywiście, że mam pasje! I mam to szczęście – tu znowu podkreślę – że mam Versum, bo dzięki temu mam salon zawsze przy sobie. Zawsze wiem, co się dzieje, na jakim etapie są pracownicy, jak wygląda układ klientów, więc nie muszę tam przebywać non stop, tak jak było w salonach kiedyś – szef siedział ciągle na miejscu i sprawdzał, czy wszystko jest w porządku. Teraz nie trzeba. Wszystko mam w systemie, wchodzę, sprawdzam i wiem, że wszystko jest okej.
A jakie są te pasje?
Ja jestem takim wyrośniętym millenialsem – bardzo dużo czerpię z popkultury. Bardzo interesuje mnie street fashion. Lubię obserwować ludzi na ulicy. Jak chodzą, jak wyglądają, co noszą na głowach – to jest takie moje zboczenie zawodowe, ale trwa już wieki. Patrzenie na to, jak wygląda ulica – to mnie inspiruje.
Zdradź nam, w czym tkwi tajemnica pozyskiwania klientów w Barber Shopie? Mam wrażenie, że wielu mężczyzn wciąż uważa, że korzystanie z profesjonalnych usług, mówiąc generalnie “urodowych”, jest dla kobiet. Też tak to postrzegasz? Jak sobie z tym radzić?
Myślę, że z roku na rok to się zmienia. Ja przyciągam klientów głównie poprzez polecenia – wychodzi ode mnie zadowolony klient, który przyciąga następnego, bo dzieli się pozytywną opinią. Ta poczta pantoflowa nadal bardzo dobrze działa. Tutaj fajne jest też to, że czasami klient poleci mnie swojemu koledze, który być może nigdy w życiu nie pomyślałby o tym, żeby pójść w takie miejsce i skorzystać z takich usług. Uważam też, że bardzo pomaga tutaj otwieranie się coraz większej ilości Barber Shopów, tak jak to się dzieje w Warszawie. Bo potencjalny klient idzie sobie ulicą, patrzy – tu jest Barber Shop, tam jest Barber Shop – i nagle myśli sobie: “to może i ja wejdę!”. Dlatego konkurencja też jest fajna w tym wszystkim.
To ciekawe, co mówisz, bo zazwyczaj właściciele salonów raczej boją się konkurencji.
Niee, myślę, że to jest tak nowy i tak świeży rynek, że tutaj nie ma czego się bać. Wręcz przeciwnie – konkurencja nam ten rynek napędza. A to jest bardzo ważne.
Mówiłeś o poczcie pantoflowej, że w ten sposób pozyskujesz wielu nowych klientów. A masz jakieś inne kanały, dzięki którym przyciągasz ich do swojego salonu?
W pierwszym roku działalności bardzo ważne są reklamy, na przykład na Facebooku. Bardzo ważne. Od strony marketingowej też bardzo pomógł mi system Versum, od razu mogłem sobie wrzucić rezerwację online – to było bardzo dobre. Ale przez ten pierwszy rok najważniejsze jest właśnie to, żeby pokazać się tym klientom, do których normalnie by się nie dotarło, nawet pocztą pantoflową. Czyli właśnie reklama na Facebooku. Nie kosztuje dużo, a naprawdę przynosi sporo klientów.
A jak dbasz o przywiązanie swoich dotychczasowych klientów? Co sprawia, że chętnie wracają w Twoje progi?
Zadowolony klient zawsze wróci. Tu nie trzeba się jakoś specjalnie starać, bo tak naprawdę im bardziej się staramy, tym gorzej to wychodzi. Jeżeli usługa zawsze jest na tym samym poziomie, jeżeli zawsze dbamy o to, żeby klient miał się czego napić, co zjeść – to sprawia, że klient z miłą chęcią wraca. U mnie na przykład zawsze można zjeść dobre ciastko (mam obok cukiernię, z którą współpracuję), zawsze jest coś do picia, pyszna kawa. Mamy nawet klientów, którzy przechodzą obok naszego salonu w drodze do pracy i wpadają tylko na tą kawę i ciastko właśnie.
Mówisz też dużo o atmosferze panującej w Twoim salonie. Zastanawiam się, na czym polega ta “luźna atmosfera”? W internecie można przeczytać wiele opinii, w których klienci piszą, że są zachwyceni atmosferą panującą w Twoim Barber Shopie.
Wiesz co, atmosferę budują ludzie. To, że ja i każdy z moich pracowników jesteśmy tak bardzo różnorodni – wszyscy jesteśmy z totalnie innego świata, totalnie inne charaktery – właśnie to buduje tą atmosferę. Dzięki temu każdy klient, który do nas przyjdzie, może się tutaj odnaleźć. W godzinach szczytu mamy tu jak na bazarze, każdy ze sobą rozmawia. Mnie bardzo zależy na tym, żeby nasi klienci – w sumie nie nazywam ich klientami – żeby nasi kumple czuli się u nas dobrze, rozmawiali między sobą i rozmawiali z nami. To nie jest tak, że ktoś przychodzi konkretnie do Ciebie i tylko z Tobą rozmawia, tylko z Tobą przebywa. Wszyscy się integrują. Ja z kimś porozmawiam, ktoś z kimś porozmawia i to jest właśnie budowanie tej atmosfery. Bo każdy czuje się tu trochę tak, jakby po prostu wpadł na drinka – a ostrzygł się tylko przy okazji.
Czy możesz na koniec zdradzić nam swoje dalsze plany?
Jest ich sporo. Najbliższy to ten, że ruszamy z czwartym stanowiskiem. Planujemy też otworzyć w tym roku nowy salon.
Bądź jak Barber Kopytek – wybierz Versum!